Śląsk Wrocław Śląskopedia



Lotto Ekstraklasa, 4. kolejka - 6.08.2016, 18:00, widzów: 13166, sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

ŚLĄSK WROCŁAW - LECHIA GDAŃSK 0:0

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec (58-Paweł Zieliński), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Augusto Pereira Loureiro, Ostoja Stjepanović (76-Peter Grajciar), Filipe Goncalves, Alvarinho Gomes, Ryota Morioka, Łukasz Madej, Bence Mervó (86-Kamil Biliński)

LECHIA: Vanja Milinković-Savić - Rafał Janicki, Mario Maloča, Jakub Wawrzyniak, Flávio Paixão (64-Paweł Stolarski), Michał Chrapek, Miloš Krasić, Rafał Wolski, Sławomir Peszko (80-Bartłomiej Pawłowski), Grzegorz Kuświk, Marco Paixão (76-Grzegorz Wojtkowiak). Trener: Piotr Nowak

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Trzeba naprawić Moriokę (Gazeta Wrocławska, 8.08.2016)

Bracia Paixao tym razem nie popisali się we Wrocławiu. Pawełek znów bohaterem.

W sobotnim meczu trener Mariusz Rumak postanowił dać odpocząć Laszy Dvalemu. Gruzin po nie najlepszym występie z Pogonią w Szczecinie tym razem zasiadł wśród rezerwowych, a jego miejsce na środku obrony zajął Adam Kokoszka. „Kokos" z kolei nie najlepiej radził sobie w sytuacjach, kiedy wrocławianie atakowali, dlatego na pozycji nr 6 pojawił się Ostoja Stjepanović.

Mecz mógł rozpocząć się dla WKS-u idealnie, ponieważ już w 20 sekundzie w dobrą okazję miał Bence Mervo, ale pierwszy strzał Węgra obronił Vanja Milinković-Savić, a dobitka wylądowała na bocznej siatce.

Na odpowiedź gdańszczan nie trzeba było długo czekać - kilkadziesiąt sekund później do pozycji strzeleckiej doszedł Marco Paixao i gospodarzy od utraty bramki uratowała tylko efektowna parada Mariusza Pawełka.

W kolejnych fazach pierwszej połowy, jeśli już mielibyśmy wyróżnić któregoś z piłkarzy „wojskowych", to byłby to właśnie Pawełek. W 41 min w sobie tylko znany sposób odbił kolejny strzał Marco Paixao. To była jedyna w tej połowie 100 proc. okazja do zdobycia gola.

Druga część tego meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Najpierw zaatakował Śląsk, a chwilę potem bliscy szczęścia byli goście, ale koniec końcem gole nie padły.

- To był klasyczny mecz z gatunku: kto pierwszy strzeli, ten wygra. Dzisiaj nie pokusiliśmy o to ani my, ani Lechia i stąd podział punktów. W pierwszej połowie graliśmy trochę zbyt bojaźliwie, chociaż Mervo miał niezłą okazję. Po zmianie stron wyglądało to już nieco lepiej, ale bramek z tego nie było - podsumował spotkanie Mariusz Rumak.

Szkoleniowiec WKS-u nie ukrywał, że nieco gorsza postawa Ryoty Morioki w porównaniu do tego, co Japończyk prezentował wiosną, jest dla niego pewnym problemem.

- Nie da się ukryć, że Ryota nie jest w swojej optymalnej dyspozycji. Słabsza forma Morioki to osłabienie zespołu, ale pracujemy nad tym, by znów był wielki. Wiem, że stać go na to. Znakomitą formę pokazał za to Mariusz Pawełek, który udowadnia, że piłkarzem trzeba być 24 godziny na dobę. W pierwszej połowie fantastycznie obronił jeden ze strzałów, po którym mogliśmy przegrywać - ocenił Rumak nawiązując do strzału Marco Paixao z 41 min.

Niezbyt zadowolony z podziału punktów był grający w Lechii reprezentant Polski - Sławomir Peszko.

- Dla mnie 0:0 to średni wynik. Wiedzieliśmy, że Śląsk gra dobrze w defensywie i nie traci bramek, ale chcieliśmy wywieźć stąd 3 punkty i czujemy niedosyt. Gdyby Marco Paixao wykorzystał moje dogranie pod koniec pierwszej połowy miałbym asystę, lecz zapewniam, że nie mam do niego o to pretensji. Każdy z nas się myli - stwierdził „Peszkin".

Teraz wrocławianie przygotowują się do środowego meczu w Pucharze Polski. „Wojskowi" o godz. 17.30 zagrają w Nowym Sączu z tamtejszą Sandecją w 1/16 finału.

Piotr Janas