Śląsk Wrocław Śląskopedia



Liga Europejska, IV runda eliminacyjna, 1. mecz - 22.08.2013, 21:30, widzów: 18000, sędzia: Manuel Gräfe (Niemcy)

SEVILLA FC - ŚLĄSK WROCŁAW 4:1 (1:1)

SEVILLA: Beto - Diogo Figueiras, Federico Fazio, Fernando Navarro, Alberto Moreno, Bryan Rabello (75-Diego Perotti), Ivan Rakitić, Geoffrey Kondogbia (15-Vicente Iborra), Marko Marin, Jairo Samperio (62-Carlos Bacca), Kévin Gameiro

ŚLĄSK: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski (77-Oded Gavish), Mariusz Pawelec, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba, Dalibor Stevanović (79-Tomasz Hołota), Przemysław Kaźmierczak, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Sebino Plaku (58-Amir Spahić), Marco Paixao


MEDIA O MECZU

Śląsk poszedł na wojnę i poległ (Gazeta Wrocławska, 23.08.2013)

To była prawdziwa futbolowa wojna, z wymianą ciosów i ofiarami. Niestety – w końcówce więcej sił i lepsze armaty wystawiła Sevilla FC i wygrała 4:1.

- Zauważyłem w grze rywala coś, co chciałbym wykorzystać, ale teraz nie będę o tym mówił - stwierdził już w Sewilli Stanislav Levy. No i już od pierwszych minut dokładnie było widać, jak zamierza grać WKS. Wrocławianie od początku, dużo ryzykując, ruszyli do przodu. Zostawiali z tyłu i na skrzydłach sporo miejca, ale atakowali przeciwników już pod ich polem karnym.

Zaczęło się fantastycznie, dokładnie tak jak w Brugii. W 16 min Waldemar Sobota dostał piłkę na prawym skrzydle, wyprzedził kryjącego go rywala, ładnie dośrodkował, a piłkę głową do siatki skierował Marco Paixao! To była już piąta bramka Portugalczyka w tej edycji Ligi Europy.

Hiszpanie zaraz po wznowieniu gry z furią ruszyli do ataku. No i wtedy w roli głównej wystąpił Rafał Gikiewicz. Wrocławski bramkarz w odstępie ledwie kilkudziesięciu sekund czterokrotnie ratował Śląsk przed stratą bramki. Próbowali Marin, Gameiro i Rakitić, ale „Giki" spisywał się fenomenalnie!

Po kilku kolejnych minutach to jednak WKS znów stanął przed kapitalną szansą. Sebino Plaku znalazł się sam na sam przed Beto i powinno być 2:0, ale Albańczyk trafił w bramkarza, a kilkanaście sekund później to samo przy dobitce zrobił Paixao. Chwilę potem znów stanęły serca wszystkich wrocławskich kibiców, bo Sebastian Mila padł na murawę, po tym jak kolano wygięło mu się... w drugą stronę. Wyglądało to tragicznie, ale na szczęcie po chwili nasz kapitan wstał i grał dalej.

Sevilla wyrównała w 36 min. Faul przed narożnikiem pola karnego popełnił Dalibor Stevanović. Przed piłką stanął chorwacki gwiazdor Ivan Rakitić, uderzył nisko i z kozłem. Gikiewicz nie dosięgnął futbolówki, a ta przy długim słupku wpadła do bramki. Przed przerwą była też okazja dla Plaku, ale piłka po jego strzale głową skozłowała nad poprzeczką.

Zaraz na początku drugiej połowy kapitalną interwencją po strzale Soboty popisał się Beto, ale po chwili rozpoczął się dramat gości. Poszła szybka kontra, z lewej strony spóźnił się Dudu, który wyciął szarżującego Samperio. Niemiecki arbiter nie zastanawiał się długo i wyrzucił Brazylijczyka z boiska. Chyba słusznie.

Trener Levy szybko dokonał zmiany: ściągnął Plaku, a defensywę uzupełnił Spahiciem. Stało się jasne, że teraz Śląskowi będzie bardzo ciężko. Wrocławianie bronili się skutecznie tylko nieco ponad 10 minut, kiedy to w pole karne wpadł Marko Marin, a że Spahić był za daleko, Niemiec pięknym uderzeniem dał prowadzenie Sevilli. Potem sunęły kolejne ataki. WKS długo się bronił, ale w końcu trzecią bramkę strzelił po rzucie rożnym Gameiro. Dzieła zniszczenia w samej końcówce dopełnił Marin.

Mimo wysokiej porażki piłkarze Levego mogą wracać do Wrocławia z podniesioną głową. W rewanżu wrocławianom będzie jednak bardzo ciężko. Oprócz Dudu zabraknie też Paixao i Stevanovicia, którzy dostali wczoraj po trzeciej żółtej kartce.

Jakub Guder