Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 15. kolejka - 23.11.2008, 16:45, widzów: 9500, sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)

ŚLĄSK WROCŁAW - WISŁA KRAKÓW 2:1 (1:0)

ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Antoni Łukasiewicz, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski (89-Wojciech Górski), Sebastian Dudek, Krzysztof Ulatowski, Sebastian Mila, Janusz Gancarczyk (62-Vuk Sotirović), Tomasz Szewczuk

WISŁA: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Marcelo, Cléber, Peter Šinglár (46-Marek Zieńczuk), Patryk Małecki, Tomáš Jirsák (66-Mauro Cantoro), Radosław Sobolewski, Piotr Brożek, Rafał Boguski (67-Wojciech Łobodziński), Paweł Brożek. Trener: Maciej Skorża

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Lepsi od mistrzów Polski! (Gazeta Wrocławska, 24.11.2008)

Niedzielny mecz Śląska z Wisłą był zwieńczeniem wrocławskich obchodów Światowego Dnia Życzliwości. Z tej okazji wszyscy kibice (a tych pojawił się na stadionie nadkomplet) otrzymali pamiątkowe koszulki, a sympatycy zaprzyjaźnionej drużyny z Krakowa zostali przyjęci iście po królewsku.

Mniej życzliwie i przyjaźnie było już na murawie. Gospodarze zagrali bez respektu dla mistrza Polski, pokonując go i równocześnie pozbawiając fotela lidera ekstraklasy. A zdenerwowani takim obrotem spraw goście kończyli mecz w dziewiątkę.

Uczciwie trzeba przyznać, że WKS-owi zwycięstwo nie przyszło łatwo. Szczególnie w pierwszej połowie Wisła narzuciła wrocławianom swój styl gry. Momentami kibicom mogło się wydawać, że oglądają mecz hokejowy, a nie piłkarski. I to nie tylko ze względu na zimową scenerię - Biała Gwiazda po prostu zamykała Śląsk w tak zwanym hokejowym zamku. Gospodarze głównie się bronili, ale na szczęście potrafili to robić z głową. Świetne zawody rozgrywali zwłaszcza środkowi obrońcy, świeżo powołani do kadry Piotr Celeban i Antoni Łukasiewicz.

Zanim jednak Wisła zepchnęła Śląsk do defensywy, straciła bramkę. Piłkę prosto pod nogi Janusza Gancarczyka wybił Marcelo. Kolejny z nowych kadrowiczów spod znaku WKS-u podał do wychodzącego z głębi pola Sebastiana Mili, a pomocnik wrocławian huknął w krótki róg bramki Mariusza Pawełka.

Dysponująca zdecydowanie większym potencjałem piłkarskim Wisła rzuciła się do odrabiania strat, ale robiła to wyjątkowo nieporadnie. Doskonałych sytuacji nie potrafili wykorzystać Paweł Brożek, Marcelo czy Rafał Boguski. Wyrównanie jednak wisiało w powietrzu, ale na szczęście Śląskowi udało się dotrwać do przerwy bez straty gola.

Po zmianie stron gospodarze ruszyli do odważniejszych ataków, dzięki czemu w pierwszych minutach drugiej połowy stworzyli sobie więcej sytuacji niż przez całą pierwszą odsłonę. Pod bramkę Pawełka zapędzali się Gancarczyk, Tomasz Szewczuk, Krzysztof Ostrowski i Sebastian Dudek.

Wreszcie Dudek zagrał doskonałą prostopadłą piłkę do Ostrowskiego. Pomocnik gospodarzy - przeniesiony chwilę wcześniej na lewą flankę - złamał akcję do środka i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał golkipera Wisły, zaliczając jednocześnie pierwsze trafienie w ekstraklasie.

Stadion oszalał, ale niedługo później zamarł, gdy goście zdobyli bramkę kontaktową. A w zasadzie zrobili to nie goście, a Łukasiewicz, który niepotrzebnie główkował piłkę centrowaną z prawego skrzydła.

- Ryzyko zawodowe - śmiał się po meczu obrońca Śląska. Wtedy już mógł sobie pozwolić na luz, bo jego zespół dowiózł korzystny wynik do końca. Duża w tym zasługa wiślaków, którzy sami pozbawili się szansy na korzystny wynik. Tuż po bramce drugą żółtą kartkę za faul na Dudku zobaczył Radosław Sobolewski. Z tą decyzją nie mógł pogodzić się Marcin Baszczyński, puszczając solidną wiązankę przekleństw w kierunku arbitra, za co też ujrzał czerwony kartonik.

- Za to zachowanie chłopcy nie usłyszeli ode mnie w szatni nic miłego - przyznał po spotkaniu trener Wisły Maciej Skorża.

- Przed meczem zaznaczałem, że podobnie jak w Warszawie, nie będziemy mieli wiele okazji i tym razem musimy je wykorzystać. Dziękuję piłkarzom za walkę, a kibicom za wspaniały doping - mówił opiekun Śląska Ryszard Tarasiewicz.

Michał Mazur