Śląsk Wrocław Śląskopedia



Pierwsza liga, 2. kolejka - 21.08.1974, 19:00, widzów: 15000, sędzia: Tadeusz Gajewski (Warszawa)

WISŁA KRAKÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 3:0 (2:0)

WISŁA: Stanisław Gonet - Antoni Szymanowski, Bogusław Stolczyk, Adam Musiał, Krzysztof Obarzanowski, Henryk Szymanowski, Zbigniew Krawczyk, Zdzisław Kapka, Andrzej Garlej, Kazimierz Kmiecik (46-Krzysztof Gacek), Marek Kusto

ŚLĄSK: Zygmunt Kalinowski - Franciszek Gołkowski, Werner Peterek, Tadeusz Rachwalski, Mieczysław Kopycki, Jan Erlich, Ireneusz Garłowski, Tadeusz Wanat (68-Zdzisław Rybotycki), Zbigniew Malinowski, Janusz Sybis, Józef Kwiatkowski


MEDIA O MECZU

Na jedną bramkę (Tempo, 22.08.1974)

Piłkarze "Białej Gwiazdy" zaprezentowali się własnej widowni z jak najlepszej strony, chociaż przystąpili do spotkania ze Śląskiem osłabieni brakiem aż trzech kontuzjowanych zawodników: Maculewicza, Płonki i Gazdy. Na grze krakowian nie było już widać trudów niedawnego, wyczerpującego tournee po Hiszpanii.

Wisła posiadała przez cały czas przewagę. Uwidoczniła się ona zwłaszcza po przerwie, gdy bramka Kalinowskiego znajdowała się niemal w stałym oblężeniu. Do gospodarzy można mieć pretensję, że nie wykorzystali w pełni nadarzającej się okazji i nie odnieśli jeszcze efektowniejszego zwycięstwa. Ponadto w dalszym ciągu odnosi się wrażenie, że ustawianie drużyny nie jest najlepsze, a brak zdecydowania napastników pod bramką przeciwnika powoduje, iż z niezliczonej ilości dogodnych sytuacji tyko niektóre przynoszą pożądany efekt.

Jeśli idzie jednak o umiejętności techniczne w zespole krakowskim trudno było dopatrzyć się słabych punktów. Pierwszorzędną partię rozegrał A. Szymanowski, któremu niewiele ustępowali Musiał i H. Szymanowski. Bez zarzutu spisywali się "wszędobylski" Garlej, a także Kmiecik, Kapka i Kusto, chociaż ten ostatni może za często hołdował grze solowej. Nie odstawali również pozostali.

W przeciwieństwie do Wisły, wrocławianie posiadali jedynie dwóch pełnowartościowych zawodników, a mianowicie Sybisa i Kwiatkowskiego. Szczególnie ten ostatni kilkakrotnie poważnie zagroził Gonetowi, a jego strzały z 34, 38 i 42 min. minimalnie minęły cel. Słabiej niż należało się spodziewać wypadł Kalinowski. Ma swój udział w stracie pierwszej bramki. Prawie zupełnie niewidoczny był Erlich, po którym tak wiele sobie obiecywano.

Spotkanie rozpoczęło się od szybkich, obustronnych ataków. Już w 1 min. - w starciu z obrońcą gości - bolesnej kontuzji doznał Kmiecik. Chociaż grał on do końca I połowy, walnie przyczyniając się do zwycięstwa krakowian, skutki kontuzji okazały się dość poważne. Wątpić należy, czy w niedzielę będzie on mógł wystąpić w Gdyni przeciw Arce.

Pierwsza bramka dla Wisły padła w 12 min. Po strzale H. Szymanowskiego Kalinowski wypuścił piłkę, którą przejął na głowę Kmiecik i ulokował w siatce. W podobnej sytuacji w 44 min. również Kmiecik - i także z podania H. Szymanowskiego - podwyższył na 2:0. Trzecia bramka dla krakowian uzyskana została w okresie oblężenia "świątyni" Kalinowskiego w 56 min. Kapka oddał "atomowy" półgórny strzał po otrzymaniu piłki od Kusty i bramkarz gości nie miał nic do powiedzenia.

Sędziował p. Gajewski z Warszawy, który popełnił kilka rażących gaff. Widzów ok. 15 tys.

A. Cichowicz