 |
Ekstraklasa, 28. kolejka - 17.05.2009, 14:45, widzów: 4000, sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
PIAST GLIWICE - ŚLĄSK WROCŁAW 0:1 (0:0) PIAST: Grzegorz Kasprzik - Jarosław Kaszowski, Mateusz Kowalski (61-Tomasz Podgórski), Kamil Glik, Maciej Michniewicz (79-Daniel Chylaszek), Jakub Smektała, Paweł Gamla, Mariusz Muszalik, Kamil Wilczek, Lumir Sedlacek, Sebastian Olszar (46-Piotr Prędota) ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Krzysztof Wołczek, Tomasz Szewczuk, Antoni Łukasiewicz, Krzysztof Ulatowski, Sebastian Dudek (82-Kamil Biliński), Janusz Gancarczyk (89-Remigiusz Sobociński), Vuk Sotirović (46-Marek Gancarczyk)
pozycja w tabeli: 6 |
| MEDIA O MECZU
Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 0:1 (www.dziennikzachodni.pl, 17.05.2009 rok)
Gliwiczanie mogli sobie wczoraj praktycznie zapewnić ligowy byt, jednak przegrali i ich sytuacja mocno się skomplikowała.
- Lubimy grać z nożem na gardle. Teraz jedziemy do Wodzisławia i ten nóż będzie o wiele bardziej ostry niż w meczu ze Śląskiem - zapowiedział pomocnik Piasta Mariusz Muszalik.
W upalne, niedzielne południe, obie drużyny rozegrały wakacyjne zawody, co może dziwić przede wszystkim w kontekście walki Piastunek o utrzymanie. Gospodarze oddali dwa celne strzały w całym meczu, w tym pierwszy w... 81. minucie!
Śląsk też nie był w tym elemencie lepszy, bo tylko raz trafił w światło bramki. Jednak jedyny celny strzał dał gościom trzy punkty. Wprowadzony po przerwie Marek Gancarczyk idealnie podał do Tomasza Szewczuka, a temu nie pozostało nic innego, jak pokonać Grzegorza Kasprzika. W doliczonym czasie gry Marek Gancarczyk mógł podwyższyć na 2:0, jednak strzelił nad poprzeczką.
Gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce Śląska. Możliwe, że ich przyjazne nastawienie wynikało z reklamowego napisu Piast na koszulkach gości. W 10. minucie błąd Krzysztofa Wołczka, mógł lepiej wykorzystać Jakub Smektała, grający tym razem na prawej stronie pomocy. Wjechał w pole karne, ale nie podał dokładnie i Wojciech Kaczmarek przejął piłkę. - Brakowało nam tego ostatniego podania - przyznał kapitan gospodarzy, Jarosław Kaszowski.
Senną atmosferę chciał chyba rozruszać Grzegorz Kasprzik, kiedy urządził sobie wycieczkę poza pole karne. Bramkarz Piasta próbował nawet mijać jednego z rywali, w stylu Cristiano Ronaldo, ale zabrakło mu boiska i piłka uciekła na aut.
Najlepszą okazję na bramkę w pierwszej części miał napastnik gości - Vuk Sotirović. Po rzucie rożnym Serb z 5 m strzelił nad poprzeczką! Na drugą połowę Sotirović już nie wszedł na boisko, ale to nie była kara ze strony trenera.
- Vuk nabawił się kontuzji kolana - wyjaśniał Ryszard Tarasiewicz, który w przerwie... zostawił swój zespół sam w szatni i stał w klubowym korytarzu.
Druga część była nieco ciekawsza. Zaczęło się od niecelnej główki Mateusza Kowalskiego. Potem padł gol dla Śląska. Gospodarze odpowiedzieli wolejem z 16 metrów Muszalika oraz przewrotką Smektały sprzed pola karnego. Pierwszy raz między słupki bramki gości trafił z 17 metrów Piotr Prędota.
Bramkarz gości nie miał problemów z tym strzałem, podobnie jak z uderzeniem z dystansu Daniela Chylaszka tuż przed końcem spotkania.
Piłkarze Śląska w szatni radośnie zaśpiewali: Bara, bara, bara, riki tiki tak, jeśli masz ochotę daj mi jakiś znak. Ciekawe, co mieli na myśli?
Tomasz Kuczyński |
|
|