Śląsk Wrocław Śląskopedia



Ekstraklasa, 22. kolejka - 3.04.2009, 20:00, widzów: 3500, sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)

GKS BEŁCHATÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 2:1 (0:0)

GKS: Łukasz Sapela - Mate Lacić (72-Artur Marciniak), Edward Cecot, Dariusz Pietrasiak, Jacek Popek, Tomasz Wróbel, Patryk Rachwał, Janusz Gol (84-Ihor Mihałewski), Mateusz Cetnarski, Dawid Nowak (89-Janusz Dziedzic), Mariusz Ujek

ŚLĄSK: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec, Marek Gancarczyk, Krzysztof Ulatowski, Sebastian Dudek (89-Przemysław Łudziński), Sebastian Mila, Janusz Gancarczyk (80-Kamil Biliński), Tomasz Szewczuk

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Śląsk nie dał rady (sport.interia.pl, 3.04.2009)

W meczu 22. kolejki ekstraklasy PGE GKS Bełchatów pokonał zespół Śląska Wrocław 2:1. Bełchatowianie liczą się ciągle w walce o europejskie puchary, są na piątym miejscu. Śląsk jest szósty i traci do nich trzy "oczka".

W pierwszej połowie gospodarze posiadali lekką przewagę, ale groźniejsze okazje stwarzali goście. Po strzale Sebastiana Mili piłka odbiła się od poprzeczki. Bliski szczęścia był też Tomasz Szewczuk, ale jego strzał głową był minimalnie niecelny. Wcześniej znakomitym dryblingiem oraz dośrodkowaniem popisał się Janusz Gancarczyk.

Druga połowa rozpoczęła się od znakomitych ataków gospodarzy, którzy szybko objęli prowadzenie. W ogromnym zamieszaniu, po dośrodkowaniu Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego, piłkę do bramki skierował Jacek Popek, który uczcił w ten sposób 250. mecz w ekstraklasie. Chwilę później znakomitym prostopadłym podaniem popisał się Mariusz Ujek. Dawid Nowak znalazł się sam przed Wojciechem Kaczmarkiem, minął go, a potem z ostrego kąta posłał piłkę do siatki.

Po stracie dwóch goli wydawało się, że Śląsk nie ma już szans na odrobienie straty. Goście jednak nie poddawali się. Bliski szczęścia był Krzysztof Wołczek, lecz piłka, po jego strzale z 17 metrów przeleciała tuż obok słupka. Wreszcie w 83. minucie gościom udało się zdobyć kontaktowego gola: Marek Gancarczyk, po znakomitym prostopadłym podaniu Sebastiana Mili trafił w długi róg.

Śląsk nie ruszył do zdecydowanych ataków, gdyż gospodarze umiejętnie już się bronili. Przetrzymywali piłkę na połowie gości i dopiero w ostatniej minucie dali się zaskoczyć. Przemysław Łudziński wrzucił piłkę w pole karne, a Jarosławowi Fojutowi zabrakło kilku centymetrów, aby jej sięgnąć i wpakować do siatki.

- W pierwszej połowie graliśmy bardzo mądrze, przypadkowo straciliśmy gola, chcieliśmy odrobić stratę, a rywalowi wyszła kontra. Szkoda, że tak późno zdobyliśmy kontaktowego gola - powiedział pomocnik Śląsk, Sebastian Dudek, pomocnik Śląska, który po kłopotach zdrowotnych wrócił do gry.