Śląsk Wrocław Śląskopedia



Puchar Polski, 1/8 finału - 28.11.1982, 00:00, widzów: 12000, sędzia: Kazimierz Mikołajewski (Płock)

LECHIA GDAŃSK - ŚLĄSK WROCŁAW 3:0 (:)

LECHIA: Fajfer - Marchel, Kulwicki, Omelianiuk (46-Wójtowicz), Salach, Kowalski (114-Józefowicz), Grembocki, Wydrowski, Kowalczyk, Polak, Błaszczyk

ŚLĄSK: Zdzisław Kostrzewa - Jacek Nocko, Zbigniew Majewski, Paweł Król, Mieczysław Kopycki, Roman Faber, Henryk Kowalczyk (67-Jerzy Benke), Mirosław Pękala, Waldemar Prusik, Aleksander Socha (62-Eugeniusz Ptak), Janusz Sybis


MEDIA O MECZU

Pucharowe sensacje w ostatnim akordzie sezonu (Piłka Nożna, 28.11.1982)

Sezon piłkarski na Wybrzeżu pożegnano wczoraj meczem 1/8 finału Pucharu Polski, który rozegrano na stadionie we Wrzeszczu. Spotkanie przyniosło niespodziankę dużego kalibru. III-ligowa Lechia Gdańsk pokonała lidera I ligi, wrocławski Śląsk 3:0 (0:0, 0:0). Bramki dla Lechii - Błaszczyk w 100, Król (samobójcza w 107) oraz Salach (rzut karny) w 119 minucie. Sędziował p. Kazimierz Mikołajewski z Płocka. Żółte kartki - Majewski (Śląsk) i Kowalczyk (Lechia). Widzów ponad 12 tysięcy.

Świetnym widowiskiem uraczyli nas piłkarze w pożegnalnym meczu sezonu. Tylu emocji, tak wielkiej porcji naprawdę dobrej piłki dawno nie było na stadionie Lechii. Pomysłowe, szybkie akcje, strzały, parady bramkarzy, a nade wszystko efektowne bramki. Czy coś więcej potrzeba jeszcze, by czuć się w pełni zadowolonym z podjęcia decyzji o wybraniu się na stadion? I też nikt tym razem nie narzekał, a oklaski żegnające piłkarzy były tego najlepszym dowodem.

Oczywiście oklaski zbierali głównie lechiści. Już sam fakt wygranej z tak renomowanym rywalem był dostatecznym powodem. A przecież nie jedynym. Młody zespół Lechii wzniósł się bowiem na szczyty swych możliwości, kibice niekiedy ze zdumieniem przecierali oczy. Skąd tak świetna gra III-ligowca? Błaszczyk, Grembocki, Kowalczyk, Kowalski, Wydrowski, Marchel i pozostali jak równy z równym walczyli z czołowym zespołem naszej ligi, by w końcówce rzucić go na kolana. Dogrywka stała się niemal nokautującym ciosem dla wrocławian.

Ale po kolei. Pierwsze minuty gry nie zapowiadały takiego obrotu sprawy. Bardziej doświadczeni wrocławianie ruszyli do ataku, zamknęli mocno przestraszonych lechistów na ich polu karnym i bramka wydawała się tylko kwestią czasu. Stopniowo jednak napór gości malał, a gospodarze coraz odważniej organizowali akcje zaczepne. Pod koniec pierwszej połowy gra była już całkowicie wyrównana, a obie drużyny odnotowały w tym okresie gry podobną ilość wypracowanych sytuacji podbramkowych.

Druga połowa to najlepszy niewątpliwie okres gry we wczorajszym meczu. Dynamika, płynność i pomysłowość akcji, mnóstwo celnych strzałów, pełne ręce roboty obu bramkarzy. Jeśliby używać nomenklatury pięściarskiej, to druga część widowiska - po wyrównanej walce - była ze wskazaniem na lechistów. Kilka razy Kostrzewa musiał błysnąć całym swym kunsztem, by ratować lidera ekstraklasy przed utratą gola.

Co nie udało się jeszcze wówczas, w pełni powiodło się w dogrywce. Najpierw przewagę osiągnęli goście, lechiści grali jakby schowani za podwójną gardą. Brak sił? Nic podobnego. Błyskawiczna kontra w setnej minucie meczu, Polak w dziecinnie łatwy sposób ogrywa reprezentacyjnego stopera (Króla), dośrodkowuje, a Błaszczyk niezawodnie umieszcza piłkę w siatce, ukoronowując tym golem swą naprawdę dobrą grę we wczorajszym meczu.

Wojskowi z Wrocławia pragną odrobić stratę. Szaleje po murawie Sybis, wspierany przez Fabera, ale obrona i dobrze broniący Fajfer nie dają się zaskoczyć. Dla odmiany kolejna szybka kontra gospodarzy przynosi efekt. Dośrodkowanie Kowalskiego przejmuje Król i... całkowicie zaskakuje własnego bramkarza. 2:0! Wiwaty na trybunach.

Na tym nie koniec. Na minutę przed końcem szarżuje znów Błaszczyk. Majewski nie widzi innego wyjścia, jak tylko faul na szybkim napastniku Lechii. Niestety, faul ma miejsce w polu karnym, Salach pewnie pokonuje Kostrzewę, ustalając wynik meczu.

Brawa, gromkie brawa kończą to emocjonujące spotkanie. Brawa przede wszystkim dla gospodarzy, którzy swą postawą sprawili miły prezent kibicom. W drużynie Lechii każdy spełnił swą rolę, każdy włożył cegiełkę w ten sukces, choć niewątpliwie noty najwyższe należą się Błaszczykowi, Kowalczykowi, Grembockiemu, Kowalskiemu i Fajferowi. W ekipie pokonanych wyróżniającymi się graczami byli bramkarz Kostrzewa i pracowity Sybis.